Translate

wtorek, 27 sierpnia 2013

Ucieczka



Ocknął się zwinięty w kłębek na łóżku. Był osłabiony i kręciło mu się w głowie. Ostatnio tkwił w takim stanie po niezłej popijawie na juwenaliach. Nie był skrępowany, a nadgarstki zawinięte miał w bandaże. Powoli wstał i zszedł z łóżka. Chwiejnym krokiem pomaszerował do drzwi. Mieszkanie było puste, więc bez problemu doczłapał się na dół, do przedsionka. Z nie małym wysiłkiem założył buty i kurtkę, po czym wyszedł na zewnątrz. Szedł pomału, a każdy następny krok przyprawiał go o wymioty. Droga do domu zajęła mu około godziny. Przez ten czas był obiektem komentarzy mijanych przechodniów. Zmęczony ledwo pokonał dystans pięciu schodków do windy. Otworzył drzwi i potykając się o próg dosłownie wpadł do mieszkania. Z dużym wysiłkiem dźwignął się z podłogi i kopniakiem trzasnął drzwiami. Zdjął kurtkę i buty, a następnie poszedł do łazienki. W ciuchach wgramolił się do kabiny prysznicowej, odkręcił kurek z zimną wodą i zsunął po ścianie do brodzika. Siedział tak ze spuszczoną głową jednocześnie drżąc z zimna. Miał nadzieję, że to pomoże mu oprzytomnieć. Nagle usłyszał walenie do drzwi, co mu uzmysłowiło, że nie przekręcił zamka. Nie miał siły wstać. Zmęczenie go zdominowało. Drzwi do łazienki się otworzyły i stanął w nich człowiek, którego najbardziej się obawiał – Wieczorek.


- Ty kretynie! – Wrzasnął na chłopaka zakręcając lodowatą wodę. – Mogłeś się zabić!


Wyciągnął chłopaka spod prysznica i cisnął na podłogę. Zaczął zdejmować mokre ubranie z nieprzytomnego i wycierać ręcznikiem.


- Matko co z ciebie za dzieciak – warknął pod nosem. Przebrał chłopaka i zaniósł do samochodu. Na wszelki wypadek związał mu ręce i nogi. Nim odjechał wrócił się jeszcze po kota. – Urosło ci się czarnulko.


Kiedy dojechali na miejsce, szczelnie zawinął chłopaka w koc, po czym przerzuciwszy go przez ramię ruszył do swojego mieszkania. Kot posłusznie szedł za nim. Ułożył Piotra na łóżku i nakrył kocem. Wpatrywał się w jego nieprzytomną twarz, a po chwili zaczął bawić się mokrymi, kasztanowymi włosami.


- I pomyśleć, że ktoś taki zwrócił moją uwagę – uśmiechał się obserwując chłopaka, który śpiąc przypominał bezbronnego dzieciaka. Wstał i wyszedł. Tym razem jednak zamknął drzwi na klucz.


Piotrek obudził się w nieco lepszej formie, ale nadal był osłabiony. Obok na poduszce leżała zwinięta w kłębek Rubi. Pogłaskał ją po główce, czym ją rozbudził. Na widok jej zaspanej mordki zaśmiał się radośnie. Jeszcze nie miał świadomości, gdzie się znajduje. W pewnym momencie do pokoju wszedł Wieczorek, co zbiło z tropu chłopaka, który zdziwiony, a zarazem przestraszony wytrzeszczył oczy.


- Co ja tu znów robię?!  Zdezorientowany spadł z łóżka. Po chwili jednak się dźwignął, ale silny zawrót głowy z powrotem powalił go na podłogę. Wieczorek podszedł do niego, podniósł i położył na posłanie.


- Powinieneś jeszcze odpoczywać – zaśmiał się, gdy Piotrek zaczął się wyrywać. Unieruchomił go siadając na nim okrakiem, jednocześnie trzymając ręce chłopaka przyciśnięte do łóżka. – Chyba, że masz ochotę na trochę zabawy.


Na te słowa Piotrek zdębiał na chwilę. Szamocząc się zdążył krzyknąć tylko „nie”, bo wargi Wieczorka przylgnęły do jego warg, po czym poczuł w ustach język mężczyzny. Próbował się wyrwać, ale napastnik był o wiele silniejszy.


- Poddałbyś się już – westchnął przygryzając dolną wargę kasztanowłosego – I tak nie wygrasz.


- Nigdy – odparł z walecznym spojrzeniem.


- Wyglądasz słodko, gdy próbujesz ze mną walczyć – wyszeptał mu do ucha, na co speszony odwrócił wzrok.


- Proszę cię… zostaw mnie – błagał ze łzami w oczach – Co ja ci takiego zrobiłem, że mi to robisz.


- Uwiodłeś mnie – odpowiedział szeptem na jego pytanie – A teraz ja zmuszę cię do zakochania się we mnie.


- Ja nie należę do takich ludzi – Zarzekał się chłopak.


- Jeszcze się okaże – odparł, po czym brutalnie zmusił go do pocałunku.


Piotrek próbował krzyczeć, ale nic mu to nie dało, bo Wieczorek wepchał mu swój język do buzi uniemożliwiając tym samym oddychanie. Z doznanego szoku stracił przytomność.


Kiedy otworzył oczy było już ciemno. Znajdował się sam w pokoju. Zsunął się z łóżka i podszedł do drzwi. Szarpnął za klamkę, ale nie ustąpiła. W złości uderzył pięścią w ścianę. Zrobiło mu się trochę zimno, a że sypialnia łączyła się z łazienką, postanowił się wygrzać w wannie z ciepłą wodą. Miał pewne obawy, bo drzwi łazienki nie posiadały zamka, zaś z drugiej strony czaił się zboczony Wieczorek. Jednak zaryzykował. Wszedł do wanny i od razu ogarnęło go miłe ciepło. Obsunął się i zanurzył w wodzie głowę. Osobiście wolał prysznic, bo w wannie zawsze nachodziły go niemiłe myśli. Oparł głowę o krawędź wanny i nieświadomie zasnął. Nie minęło dwadzieścia minut, kiedy do pokoju wszedł Wieczorek. Pierwsze co zrobił to rzucił wzrokiem na puste łóżko, ale po chwili dostrzegł światło w łazience. Powoli wszedł do środka. Zobaczył śpiącego w wannie pełnej wody chłopaka.


- Matko, co ja mam z nim począć – potarł się w czoło z rezygnacją. Wziął ręcznik i wyjął chłopaka z wody. W drodze do łóżka Piotr otworzył zaspane oczy. Było mu zimno, dostał gęsiej skórki. Leniwie rozejrzał się, aż spojrzał w górę i zobaczył twarz Wieczorka. To było, jak kubeł zimnej wody. Uświadomił sobie, że jest nagi i niesiony przez tego zboczeńca. Chciał się wyrwać, ale nie zdołał.


- Wiesz, jak bardzo mnie prowokujesz? Geez, żeby tak spać w wannie. Pomyślałbyś trochę. – Prawił mu kazanie mężczyzna.


Na te słowa Piotrek zarumienił się ze wstydu, jednocześnie spuszczając wzrok. Nadal był niewyspany, ale gdy zobaczył oczy oprawcy nasunęła mu się jedna myśl. Nieświadomy tego, zaczął majaczyć: 

- Te oczy… smutne oczy jak moje… już je gdzieś widziałem… tylko gdzie? – Wieczorek słysząc to przystanął na moment i wpatrując się w majaczącego chłopaka lekko się uśmiechnął, po czym pocałował go w czoło.


- Widzę, że jednak coś ci świta – odparł kładąc go na łóżku. Narkotyk jeszcze działał i chłopak był oszołomiony i bezbronny. Wieczorek jednak oparł się pokusie i jedynie ubrał go w swój podkoszulek, który oczywiście był o wiele za duży.


- Kiedy tak śpi, wygląda słodko – pomyślał przykrywając Piotra kocem, po czym zgasił światło i wyszedł z pokoju. – I pomyśleć, że ktoś taki jak ja ma w sobie tyle emocji ukierunkowanych do innej osoby. Zawsze bezlitosny i nieufny. Jednak gdy zobaczyłem jego twarz, wydała mi się znajoma. I jeszcze to spotkanie w barze. Eh dzieciaku, gdybyś nie był taki empatyczny może bym niczego nie poczuł, ale jednak złapałeś mnie przez zrozumienie. Sam się wkopałeś, więc miej żal tylko do siebie. – Wieczorek usiadł na kanapie i wpatrując się w broń na stoliku rozmyślał dalej. – Ta twarz ze smutnymi oczami. Naprawdę gdzieś już ją widziałem. Muszę się dowiedzieć czegoś o jego przeszłości. Hmm, chyba będę musiał tego użyć. – Wziął do ręki fiolkę z żółtawo-zieloną substancją i włożył do kieszeni spodni. Rzucił okiem na zdjęcie, które klient przesłał mu faksem.


- Tym razem Stany – westchnął i przeczytał treść zlecenia na odwrocie – Co za kłopotliwa robota.


Spojrzał w górę na drzwi pokoju, w którym leżał śpiący chłopak. Wstał, ubrał kurtkę i wziąwszy broń ze stołu wyszedł z domu.


- Czekaj na mnie dzieciaku, bo wrócę dokończyć to, co zacząłem. – Uśmiechnął się wsiadając do samochodu. – Nie uwolnisz się skarbie. Na pewno wrócę.

4 komentarze:

  1. Mam cię! A jednak masz bloga yaoi tak jak wspominałaś!
    A ja nie mam nic do roboty o 1 nad ranem jak pisać komentarze. Zauważyłam, że chyba lubisz jak bohater jest więziony? Nie to, że coś ci zarzucam, ale wiesz jak to działa na yaoistki... Chłopak. Więziony. Przez jakiegoś faceta.
    To co lubię ^^
    Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    czyli co Jacek jest jakimś płatnym zabójcą, skąd wiedział gdzie go szukać, i nie wiem dlaczego ale mam jakeś przeczucie, że to było ukartowane, i jeszcze jakby skądś znał tego kota...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    na to wygląda, że Jacek jest jakimś płatnym zabójcą, skąd w ogóle wiedział gdzie go szukać? wydaje mi się, że to było ukartowane... i jeszcze jakby skądś znał Rubi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    wygląda mi, że Jacek jest jakimś płatnym zabójcą, skąd w ogóle wiedział gdzie go szukać? wydaje mi się, że to było ukartowane... i jeszcze jakby skądś znał Rubi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń