Translate

czwartek, 31 października 2013

Nadzór


Ten rozdział jest nieco krótszy niż reszta. Z góry za to przepraszam i w weekend wrzucę coś dłuższego. Życzę miłej lektury z cichą nadzieją, że się wam spodoba. 
Pozdrawiam :)

Późną nocą srebrny Suv Kia Sportage wjechał na teren Assassini Tirocinium. Dante zgasił silnik, a następnie odwrócił się w stronę śpiącego obok w fotelu Piotrka. Kątem oka zerknął jeszcze w tył na budzącą się z drzemki Nicole.


- Już jesteśmy?! – Zdziwiła się przeciągając na tylnym siedzeniu – Która godzina?


- Dochodzi druga – poinformował ją Dante zmęczonym głosem – Wy spaliście przez większą część drogi, ja nie miałem tak dobrze.


- Rozumiem – ziewnęła Nicole, po czym wyjęła telefon z kieszeni zaczynając się nim bawić. Po chwili samochód wypełnił mrożący krew w żyłach wysoki dźwięk, na który Rubi prawie zeszła z tego świata, zaś Piotrek gdyby nie pasy spadłby z siedzenia. – Pobudka śpiochy!


- Jesteście chorzy! – Wrzasnął chłopak w panice próbując odpiąć pasy – Chcecie bym dostał zawału, czy jak? Co jest z tymi pasami, do cholery!


- Hej, uspokój się braciszku – Zaśmiała się Nicole wyłączając swój budzik – Dojechaliśmy, dlatego cię obudziłam.


- Mogłaś zrobić to z wyczuciem – zarzucił siostrze z żalem – Ale zamiast tego wolisz doprowadzać mnie do palpitacji serca.


- Nie wściekaj się – prosiła Nicole przesłodkim głosem – Nie miałam nic złego na myśli. Chciałam dobrze, przecież wiesz.


- Co to w ogóle za budzik? – Zapytał się z nutą odrazy w głosie Dante – To jakiś obłęd, którego nie można znieść.


- Dostałam go od koleżanki – wyjaśniała z niewinną miną dziewczyna – Nazywa się ryk Mandragory. Według legend niektórzy ludzie po usłyszeniu krzyku tych roślin umierają.


- Ja się im nie dziwię – burknął Piotrek wysiadając z auta – Prawie zaliczyłem zgon przez ten jazgot, a Rubi popiera moje zdanie.


- Ej, no nie bądźcie tacy drętwi – upraszała Nicole – To jedyny dzwonek, który skutkuje w moim przypadku. Wszystkie inne zawodzą.


- Współczuję twojemu współlokatorowi – oświadczył Dante otwierając bagażnik – Co świt będzie przeżywał horror.


- A nie będzie nim Piotrek?! – Zszokowała się dziewczyna – Z tego co słyszałam, to miał pozostać stary układ.


- To źle słyszałaś – pacnął ją w czoło Sicarius – Układ pozostał ten sam z niewielkimi zmianami. Mianowicie chodzi tu o Piotrka.


- W jakim sensie? – Nie rozumiała problemu – Można jaśniej?


- W akademii uciekinierów traktuje się z większą uwagą – tłumaczył mężczyzna – Piotrek zwiał zaraz po egzaminie, dlatego nałożono na niego nadzór. Każdy opiekun będzie mieć na niego oko. Pokój będzie dzielił oczywiście ze mną.


- To nie fair! – Krzyknęła w proteście dziewczyna – Zabieracie mu resztki swobody w szkole i tym sposobem ograniczą się moje kontakty z bratem.


- Nie narzekaj – przerwał lament siostry Piotrek – To nie ciebie będą inwigilować i pilnować, tylko mnie. Do tego miej na oku swojego nowego współlokatora, ok.? Jest zielony i nie zna tutejszych zasad.


- Znasz go? – Nicole zbliżyła się do brata – Kto to?


- Mój podopieczny – poinformował siostrę w lekkim uśmiechu – Nazywa się Kamil i jesteście mniej więcej rówieśnikami. Będą tu także jego brat z siostrą, bliźniaki Jacuś i Agatka. Uprzedzając następne pytanie. Nie, nie będą się szkolić, bo są na to za młode.


- Skoro skończyliście już wasze pogaduchy, to możemy ruszać do dormitorium. – Westchnął Dante rzucając chłopakowi i dziewczynie ich bagaże. – Noc to pora snu, a nie czas dysput.


- Ta – odpowiedzieli w śmiechu Piotrek z Nicole, po czym ruszyli w stronę budynku mieszkalnego. Dante westchnął zatrzaskując bagażnik, a następnie podążył za rozbawionym czymś rodzeństwem.


Rozstali się z Nicole przy jej pokoju. Piotrek zmęczony ziewał co kilka minut dając tym do zrozumienia, że chce spać. Dante również odczuwający skutki długotrwałej podróży autem podzielał zdanie partnera. Obaj skierowali się do swojej sypialni.


- Który pokój jest nasz? – Zapytał Piotrek człapiąc za Dante – Zostało tylko dwoje drzwi do końca korytarza, a te które minęliśmy były już przydzielone.


- Cierpliwości – uciszał chłopaka mężczyzna – Semestr zimowy nieco różni się od letniego. Tym razem opiekunowie mają odrębne dormitorium.


- Chcesz powiedzieć, że będę spał w części opiekunów? – Piotrek w szoku przystanął.


- Tak – Dante wzruszył ramionami – Jesteś objęty nadzorem, a nocowanie wśród opiekunów jest częścią tego programu.


- Że co proszę? – Kasztanowłosy nieco się zirytował – Program nadzoru? Niby z jakiego powodu?


- A jak myślisz? – Usłyszeli za sobą głos Wiktora Moon’a. Blondyn objął ramieniem Piotrka złośliwie się uśmiechając. – Jesteś pierwszym z naszych podopiecznych, któremu udało się uciec ze szkolenia.


- Fakt, uciekłem – przyznał Piotrek – jednak po zakończeniu szkolenia.


- Serio?! – Wyśmiał go Moon – To pokaż mi symbol ukończenia.


- Jaki symbol? – Zdziwił się chłopak – A nie trzeba było przeżyć ostatniego testu?


- To też – wyjaśnił Dante – ale poza tym, uczniowie akademii otrzymują symbol ukończenia każdego etapu szkolenia.


- Czyli? – Dociekał Piotrek.


- To wytatuowane pojedyncze kropki – odparł Dante zmęczonym głosem – Kiedy uczeń dochodzi do ostatniego etapu edukacji w akademii, rada szkoły nadaje mu przydomek, którym ma się on posługiwać podczas zleceń. Mnie ochrzcili jako Raptor, a Rose to Wiedźma.


- Rozumiem – westchnął ospale Piotrek – jednak nadal twierdzę, że nie potrzebny mi nadzór.


- Twój los w tej szkole jest już przesądzony – zaśmiał się Wiktor klepiąc chłopaka po ramieniu – Każdy twój ruch, każde słowo, a nawet wdech czy wydech będą pod obserwacją. To w celu zapobiegnięcia kolejnej ucieczce.


- Wiedziałem żeby tu nie wracać – mruknął pod nosem zielonooki – Instynkt podpowiadał mi, że tak to się skończy.


- Co ty tam burczysz? – Zawołał Moon mierząc go wzrokiem – Czyżbyś już knuł plan ucieczki?


- Zejdź ze mnie, bo zacznę coś knuć – sapnął chłopak w złości – Jeśli przeciągniecie strunę, co mi się z pewnością nie spodoba, to zwieją pomimo tego waszego nadzoru.


- Dodam tylko dla twojej wiedzy młody, że na tym szkoleniu podwoiła się liczba opiekunów – rzucił Wiktor otwierając drzwi do przydzielonej mu sypialni – Życzę powodzenia Piotruś.


- Matko, jak on mnie wkurza – stęknął obruszony Piotrek – Jeszcze chwila, a pokazałbym mu pięścią co o nim myślę.


- Zastopuj się nieco – uspokajał go Dante – To typ, który większości gra na nerwach. To trik taktyczny polegający na wyprowadzeniu z równowagi przeciwnika. Jak widzę, jesteś na to podatny, więc będę zmuszony popracować nad twoim skupieniem i koncentracją. Myślę, że obecność Wiktora będzie przydatna.


- Chcesz żebyśmy się pozabijali, czy jak? – Piotrek badawczo przyglądał się mężczyźnie. – Jak nie ja jego, to on mnie, chyba wiesz co mam na myśli?


- Wiem – uśmiechnął się Dante – A teraz chodźmy się przespać, bo padam na twarz.


Obaj podeszli do ostatnich drzwi umieszczonych na końcu korytarza dormitorium opiekunów, a kiedy je otworzyli, ich oczom ukazał się dość spory pokój z dwoma tapczanami i osobnymi szafkami. W sumie, na pierwszy rzut oka wyposażeniem nie różnił się od tego, który przydzielano uczniom, jednak po dłuższym spojrzeniu okazywał się bardziej przystosowany do potrzeb nauczycieli. Obaj nawet się nie wykąpali, a jedynie rozebrali i runęli na swoje łóżka zasypiając w chwili zetknięcia z posłaniem.


* * * * *


Słońce było już w zenicie, kiedy Rubi przeciągnęła się na posłaniu swojego właściciela. Leniwie podeszła do niego i liznęła jego nos. Chłopak nie reagował, więc pacnęła jego policzek łapą głośno przy tym miaucząc. Powieki uniosły się odkrywając zaspane, zielone oczy dając zwierzęciu do zrozumienia, że budzenie odniosło sukces.


- Hej Rubi – przywitał się z kotką Piotrek powoli podnosząc do siadu – Zgaduję, że musiałaś zgłodnieć, bo inaczej nie budziłabyś mnie z taką desperacją. No, nic. Trzeba będzie wybrać się nam do Leonarda i wyżebrać nieco mleka i tuńczyka dla ciebie. – Spojrzał na sąsiednie łóżko, gdzie spał jeszcze Dante – Jutro inauguracja, więc możemy sobie trochę poleniuchować. Jak widać, on z tego korzysta.  Wieczorem przyjedzie Rose z dzieciakami, dlatego musimy nacieszyć się pozostałą nam wolnością.


Leniwie wstał z łóżka i podreptał do łazienki. Kiedy przebrał się w czyste ciuchy, wraz z Rubi opuścił pokój pozostawiając tam śpiącego współlokatora. Z wolna kierował się ku szkolnej stołówce zastanawiając się, czy Leo wpuści go do swojej kuchni. W sumie, to stęsknił się za tym humorzastym blondynem o staromodnej fryzurze. Nie zdążył nawet przekroczyć progu stołówki, a usłyszał bas Leonarda.


- Wiedziałem, że wpadniesz – przywitał go uśmiechnięty blondyn wlewając mleko do miseczki dla Rubi – Śniadanie dla kici jest już gotowe, dlatego siadaj i opowiadaj co porabiałeś przez ostatni rok.


- W sumie, to nic się nie zmieniło – mruknął Piotrek siadając przy stole. Leo postawił tuż przed nim kubek z gorącą czekoladą. – A ty nadal traktujesz mnie, jak dzieciaka.


- Sam powiedziałeś, że nic się nie zmieniło – zaśmiał się blondyn klepiąc go po plecach – Czemu tak bardzo chcesz wkraczać w nudny świat dorosłych? Rozumiem, że przekroczyłeś już dwudziestkę, ale na siłę skracać ten szalony wiek młodzieńczy?


- Wiesz, chciałbym tak zrobić – zamyślił się chłopak – Myślę, że powinienem to rozważyć. Dzięki za czekoladę.


- Poznałem cię na tyle by wiedzieć, że ją lubisz – Leo wrzucił kilka słodkich pianek do kubka chłopaka – Gorzkie życie trzeba czasem osłodzić na przykład czekoladą z piankami.


- Ciekawa teoria – zaśmiał się Piotrek biorąc łyk ciemnego płynu – Podświadomie ją stosuję. Lubię słodycze, choć bywają dni, że ich nie znoszę.


- Czyli jest jeszcze nadzieja, że wyrośnie z ciebie porządny mężczyzna – pochwalił go blondyn z ciepłym spojrzeniem – Jak na razie, jesteś jeszcze zagubionym chłopcem, który desperacko próbuje się odnaleźć. Fakt, że lubisz słodycze pokazuje, iż nie poddajesz się otaczającej cię mgle goryczy.


- Co cię wzięło na mówienie metaforami tak z rana? – Piotrek wypełnił kuchnię swoim śmiechem – Wiesz, naprawdę tęskniłem za tymi twoimi dziwnymi porównaniami.


- Też tęskniłem, dzieciaku z talentem do pakowania się w kłopoty – zmierzwił chłopakowi włosy – Pilnuj się, bo w tym semestrze do Rose, Dantego, Teo i Wiktora dołączą Orestes, Diego, Aaron i Kalipso.


- Moon wczoraj mnie uprzedzał, że zwiększyło się grono pedagogiczne – sapnął Piotrek żując jedną z pianek – Wiem też, że jestem pod nadzorem.


- Rose wywalczyła dla ciebie indywidualne nauczanie, jakkolwiek to brzmi – wyjaśniał mu Leo – Dzięki temu będziesz rzadziej widywał Orestesa i resztę.


- Dante wspominał, że będę musiał uczęszczać na podstawowe zajęcia w szkole – przypomniał sobie zielonooki – a to, co mówisz temu zaprzecza.


- Nie, w ogóle temu nie zaprzecza – zaśmiał się blondyn z miny chłopaka – Będziesz chodził na lekcje z Rose, Moonem i Holmesem, ale opuścisz zajęcia z nowymi nauczycielami.


- Rozumiem – Piotrek dokończył pić czekoladę – Dzięki za tę rozmowę, ale muszę już wracać do pokoju. Dante pewnie zastanawia się, gdzie mnie znowu poniosło.


- Wpadaj częściej – pożegnał go blondyn – A o kota się nie martw, bo zawsze coś dla niego znajdę.


- Dzięki – Zielonooki uśmiechnął się szeroko, po czym wyszedł z kuchni. Rubi pobiegła za nim. Kiedy wrócił do pokoju, Dante właśnie wychodził spod prysznica przepasany ręcznikiem wokół bioder. Kasztanowłosy zawiesił swój wzrok na nagim torsie partnera złośliwie się uśmiechając.


- Choć raz role się odwróciły – zauważył podchodząc do mężczyzny – Może tym razem to ja wytrę ci włosy?


- Chcesz się ze mną troszeczkę podroczyć dzieciaku? – Odgryzł mu się Dante rzucając w jego stronę drugi ręcznik. – W takim razie do roboty.


- Co? – Działanie ciemnowłosego nieco zbiło z tropu chłopaka – Serio?


- Sam to zaproponowałeś – oświadczył spokojnie Dante podchodząc do zdębiałego chłopaka – To jak?


- W sumie, to był żart, ale ok. – Mruknął Piotrek, po czym zarzucił partnerowi na głowę ręcznik. Mężczyzna przyciągnął go tak, że niemal przywarli do siebie ciałami. Zielonooki chwilę patrzył mu w oczy, jednak bliskość z partnerem sprawiła, że zechciał go pocałować. Bez ostrzeżeń przylepił się do jego ust.


- Smakujesz czekoladą – spostrzegł Dante, kiedy przerwali pocałunek – to mnie utwierdza w przekonaniu, że byłeś u Leonarda. Tylko on jest zdolny poić ludzi czekoladą z samego rana.


- Jak zwykle, niczego nie zdołam przed tobą ukryć – zachichotał chłopak zaczynając wycierać mu włosy – Myślę, że też powinienem wziąć ciepły prysznic. Na dworze z rana jest dość chłodno.


- Może rozgrzejemy cię w inny sposób? – Zaproponował Sicarius jednocześnie rozpinając chłopakowi bluzę. – Co sądzisz o takim rozwiązaniu?


- Brzmi ciekawie – odparł Piotrek czując, że udziela mu się nastrój partnera – Tylko bądź delikatny, bo na powrót muszę się do tego przyzwyczaić.


- To świadczy o tym, że za rzadko się kochamy – podsumował Dante popychając chłopaka na najbliższe łóżko – Trzeba zwiększyć intensywność twoich nocnych treningów, nad czym teraz popracujemy.


Piotrek jęknął głośniej, kiedy jego pobudzona męskość napierała na szew w spodniach. Dante jedynie się zaśmiał rozpinając guzik i powoli zsuwając je z niego.


- Pierwszy raz w ogóle się nie opierasz – szepnął chłopakowi do ucha w przelotnym pocałunku.


- Sam nie wiem czemu, ale nabrałem na to ochoty – sapnął Piotrek ściągając z siebie resztę garderoby i wtulając się w mężczyznę. – Korzystaj, bo następnym razem może być inaczej.


- Tak zrobię – Dante od razu wziął się do rzeczy i powoli w niego wszedł. Chłopak skrzywił się z bólu, ale nie narzekał. Zagryzał wargi by powstrzymać swoje jęki. Na szczęście, ciemnowłosy pomógł mu je zagłuszyć namiętnymi pocałunkami. Trochę się pogimnastykowali, po czym wspólnie wzięli kąpiel kontynuując to, co zaczęli w łóżku. Po wszystkim opadnięty z sił Piotrek położył się spać, zaś Dante wyszedł wrzucić sobie coś na ząb.

6 komentarzy:

  1. Rzeczywiście krótki rozdział, ale to nie ważne.
    No nie wierzę! Piotrek nabrał ochoty na seks? Świat się wali! Ale podoba mi się to ^^, a Dante? Och i ach... uwielbiam go!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczyna być coraz bardziej interesująco. Nowe postacie, które są na razie anonimowe, mam nadzieję, że nie zaszkodzą Piotrowi ani Dantemu.
    Irmina.

    OdpowiedzUsuń
  3. żeby nie bylo że jestem zboczona czy coś ;PP ale mogłabyś troche bardziej szczegółowo opisywać TE sceny ;33 ( if you know what i mean hahah )

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    świetny rozdział, czyli co? jest tak dla Piotrka jakby tamto pół roku w tej szkole zabójców w ogóle nie istniało, bo nie ma tatuażu jaki jest umieszczany po zakończeniu? ech, a może teraz mu go wytatuują, zaliczył test, zwiał bo nie chciał wracać do Murdochów, a Orests chciał to zrobić... i co Nicole będzie teraz miała dwa znaki? och Piotrek nabrał ochoty na seks... może Orestes przeprosi Piotrka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    naprawdę świetny rozdział, co? tak jakby dla Piotrka tamto pół roku w tej szkole zabójców nie istniało, bo nie ma tatuażu jaki jest umieszczany po zakończeniu? co za... ech, a może teraz mu go wytatuują, zaliczył przecież test, zwiał bo nie chciał wracać do Murdochów, a Orests chciał Piotrka im oddać... no a Nicole będzie teraz miała dwa tatuaże? ulala nasz Piotruś nabrał ochoty na seks... niech Orestes przeprosi Piotrka za tamte słowa i czyny...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    świetny rozdział... co, ale jak to? tak jakby dla Piotrka tamto pół roku w szkole zabójców nie istniało, bo nie ma tatuażu jaki jest umieszczany po zakończeniu? a może teraz mu go wytatuują, zaliczył przecież test, zwiał bo nie chciał wracać do Murdochów, a Orestes chciał właśnie tam Piotrka wysłać... no a Nicole będzie teraz miała dwa tatuaże? nasz Piotruś to nabrał ochoty na seks... niech Orestes przeprosi Piotrka za tamte słowa i czyny...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń