Translate

piątek, 30 sierpnia 2013

Pożegnanie





   Miesiąc miną niezauważenie. Stał w tłumie przepychających się ludzi czekając na odbierającą bilet Jolkę. Osobiście wolałby zostać w samochodzie Jacka, ale ten musiał jechać do jakiegoś biura w celu załatwienia pewnej sprawy. Osunął się na ławkę, której akurat nikt nie zajmował i lekko przymknął oczy wyobrażając sobie, że jest gdzieś indziej. Raptem ktoś pociągnął go za włosy. Zerwał się chwytając za bolące miejsce.


- Co jest?! – Krzyknął zdziwiony odwracając się w tył.


- Śpioch! Śpioch! – Zawołał chłopiec mniej więcej siedmioletni pokazując mu język. Zdziwiony Piotrek nie wiedział, jak powinien się zachować, więc w odpowiedzi także pokazał język.


- Nie zaczepiaj ludzi. – Skarciła chłopca pewna starsza kobieta. – I przeproś pana.


- Tak babciu – odpowiedział znudzonym głosem chłopiec, po czym odwracając się do Piotra rzucił zadziornie. – Przepraszam za to, że nazwałem cię śpiochem śpiochu – i pokazując ponownie język czmychnął chowając się za spódnicą swojej babci.


- Matko – westchnął zmęczony czekaniem. W sumie, to chyba wiedział, jak musiał czuć się ten chłopiec. Tkwił w tym tłocznym miejscu z jakąś godzinę i powoli irytował się panującą nudą i gwarem. – Gdybym wiedział, że tak to będzie wyglądać, wziąłbym książkę, czy coś. – Narzekał w myślach, ale przypominając sobie o mp3, wyjął słuchawki z kieszeni kurtki. Miał dziwny gust muzyczny – jak twierdziła zresztą jego grupa z weterynarii – ale każdy słucha tego, czego chce. Na Jolkę czekał jeszcze pół godziny, całe szczęście, muzyka uspokoiła jego nerwy wprowadzając w spokojny nastrój, jednocześnie przenosząc w świat oddalony od tłumu wciąż śpieszących się ludzi.


Jolka zmęczona przyczłapała ledwo powłócząc nogami do ławki, na której czekał Piotrek.


- Proszę dobij mnie – prosiła opadając ciężko obok kolegi – Ta cała odprawa i czekanie na bilet, to jakiś koszmar!


- Nikt nie mówił, że będzie łatwo. – Oświadczył znudzonym głosem chłopak. Ziewnął, po czym wstał i przeciągając się chwilę rzekł – Wiesz, że czekanie na ciebie w tym miejscu nie było szczytem moich marzeń.


- Zdaję sobie z tego sprawę – zaśmiała się zmęczona odprawą – Mam jeszcze sześć godzin do odlotu, więc co robimy?


- Hm. – Zastanawiał się chwilę – Wiesz, jakoś mam ochotę wybyć stąd w jakieś mniej zatłoczone miejsce i chyba wiem gdzie takie jest.


- Serio? To wal. – Odżyła na chwilę podrywając się z ławki.


- Niedaleko stąd jest mała kawiarnia. Myślę, że spacerkiem dojście tam zajmie nam niecały kwadrans – myślał na głos. Mina dziewczyny zmusiła go do wytłumaczenia się ze znajomości okolicy lotniska. – Kiedy jechaliśmy z Wieczorkiem, zauważyłem ją z okna.


- Aha – westchnęła z ulgą.


- Matko, coś ty sobie przed chwilą wyobrażała? – Przestraszył się jej reakcji.


- Nic takiego – zachichotała łapiąc go pod ramię – Prowadź do tej kawiarni.


- Dobra – powiedział kierując się w stronę wyjścia.


* * * * *

           
 Jak podejrzewał, kawiarnia była pusta. Zajęli miejsca w głębi lokalu, na tyle oddalone od wyjścia i lady, na ile tylko to było możliwe. Chcieli móc porozmawiać w spokoju, bez udziału osób trzecich. Zamówili dwie cafe late i po kawałku ciasta. Mieli spory zasób czasu do rozmowy.


- Dość smaczna ta kawa. Nie sądzisz? – Spytała wycierając mleczną piankę z nosa.


- Nom – mruknął upijając w tym czasie łyk napoju – W sumie, moje ciasto też nie jest najgorsze. Nazywało się czekoladowa chwilka? Po nazwie myślałem, że będzie to coś w stylu murzynka, ale to kawałek tortu.


- Tak? Daj spróbować – zabrała kawałek jego ciasta do siebie, po czym wzięła jeden kęs – Mmmm naprawdę pyszne. Moje to zwykła tarta truskawkowa, niby nic specjalnego, ale smakiem przypomina tę maminą.


- Mówisz? – Zdziwił się, po czym nabrał na widelczyk odrobinę jej ciasta. – Poważnie, podobna do tej cioci.


- A nie mówiłam? – Zaśmiała się widząc zdumioną twarz Piotra. – Piotruś mam do ciebie prośbę.


- Jaką? – Spytał pochłaniając ciasto dziewczyny.


- Zróbmy sobie zdjęcie. – Powiedziała wyjmując z torebki aparat. – Wiem, że tego nie lubisz, ale chciałam mieć jakąś pamiątkę, po bliskich mi osobach. Mam zdjęcia wszystkich z rodziny. Pozostałeś tylko ty.


- Dobrze – zgodził się bez wahania – Skoro to dla ciebie, to zgoda.


- Dzięki – ucieszyła się z jego reakcji. Chłopak uśmiechnął się lekko, po czym pomachał jej do obiektywu.


- Wiesz, mam lepszy pomysł – zachichotał po chwili – Zróbmy sobie zdjęcie razem. Tak jak kiedyś.


- Fajny pomysł – zgodziła się szczęśliwa. Od dziecka robili sobie razem zdjęcia co roku, by sprawdzić jak zmieniają się wraz z upływem lat. Nagle posmutniała opuszczając aparat na stół. – To chyba ostatni raz, bo niewiadomo kiedy wrócę.


- Nie musi tak być – uspokajał ją powoli kładąc swoją dłoń na jej, po czym wyszczerzył się w szerokim uśmiechu – Może, jak uzbieram wystarczającą kwotę, to cię odwiedzę.


- Myślisz? – Spytała niepewnie wyciągając swoją dłoń z jego uścisku. Piotrek cofnął rękę i zakrył twarz.


- Wiesz, że jesteś dla mnie kimś ważnym. Po śmierci Sary stałaś się dla mnie czymś w rodzaju jej zastępstwa. Promieniem światła w moim ciemnym życiu. Boję się je utracić, bo nie wiem, jak poradzę sobie bez niego. Naprawdę stałaś się dla mnie moją starszą siostrą. Odkąd pamiętam zawsze się o mnie troszczyłaś. Dbałaś o mnie, jak nikt inny wcześniej. Jesteś moją jedyną rodziną, więc to chyba zrozumiałe, że chcę cię odwiedzić. – Zarumienił się chcąc powiedzieć jeszcze coś. – To trochę zawstydzające mówić coś takiego w miejscu publicznym, ale kocham cię siostrzyczko.


- Piotrek? – Dziewczyna oniemiała słysząc jego słowa, aż łzy pociekły jej po policzkach. – Ja myślałam, że nienawidzisz tego mówić.


- Nie zrozum mnie źle, ale ciężko mi okazywać uczucia. Myślałem, że mnie znasz. – Oburzył się lekko.


- Znam cię i wiem o tym, ale zawsze wykręcałeś się od tego, więc myślałam…  urwała widząc jego zawstydzenie.


- Może. Nie jestem pewien.


- No właśnie – zaśmiała się zakrywając usta nie mogąc przestać – To niepodobne do ciebie być tak otwartym, ale kiedy to czynisz naprawdę robisz zabawny wyraz twarzy.


- Ej! Choć przestań się śmiać mówiąc takie rzeczy – obruszył się.


- Spróbuję – starała się uspokoić biorąc łyk kawy – Ale wiesz?


- Co?


- Będzie mi tego brak – obróciła w dłoniach aparat – Tych corocznych sesji.


- Może przerwiemy tradycję, ale sama pamięć wystarczy – spojrzał na jej smutną minę – Nie jesteśmy już dziećmi. Ważne sprawy pozostaną w naszych wspomnieniach.


- Ale obiecałam ci, że będę cię chronić. Masz prawo być zły. – Powiedziała spuszczając wzrok.


- Niby czemu miałbym być zły. Jestem dorosłym mężczyzną i nie powinienem kryć się za kobietą. Obietnicy dotrzymałaś będąc przy mnie przez te wszystkie lata. – Chwycił jej dłoń, na co zareagowała patrząc na niego. – Jestem ci za to wdzięczny.


- Hm – nie wiedziała co powiedzieć, po prostu milczała bawiąc się aparatem. Piotrek wychylił się w jej stronę i szybkim ruchem pstryknął ją w nos. – Hej!


- No, więc zrobiło się trochę za ckliwie – podrapał się w kark w zakłopotaniu szczerząc w zabawny sposób. – Chciałem w ten sposób rozładować atmosferę.


- Ty nicponiu – zaśmiała się odczuwając ulgę – Kończmy swoje ciasto.


- Yyy no em, jest mały problem. – Zaczął próbując odwrócić jej uwagę w chwili podmiany talerzyków. Niestety próba się nie powiodła, bo dziewczyna zwinnym ruchem chwyciła jego nadgarstek. – Ty żarłoku! Zżarłeś moją tartę, więc ten kawałek drogą zadość uczynku jest mój.


- No, nie bądź taka – prosił z miną zbitego szczeniaczka – Siostrzyczko?


- O, teraz to siostrzyczko – oburzyła się lekko – To uzależnienie od słodyczy kiedyś cię zgubi.


- Jakie tam uzależnienie – zaparł się z miną dziecka chcącego jakąś zabawkę – W każdej chwili mogę przestać.


- Ta, ta, a słonie zaczną latać – rzuciła w śmiechu – Swoją drogą nie wiem gdzie ci się to wszystko mieści.


- Wiesz, jeszcze rosnę – odparł dumnie pokazując na mięśnie ramion – może tego nie widać, ale urosły dwa milimetry.


- No, masz się czym szczycić – machnęła dłonią z udawaną powagą – Jesteś delikatny, więc nie przesadź z ćwiczeniami. Za duża masa mięśniowa nie świadczy o sile. Rozumiesz?


- Wiem o tym, ale chciałem się trochę wzmocnić. Zawsze byłem cherlawy przez co traktowano mnie, jak worek treningowy w szkole. – Powiedział cicho bawiąc się słomką tkwiącą w szklance z kawą. Jolka obdarzyła go ciepłym spojrzeniem.


- Mówię tylko, żebyś uważał na siebie – chwyciła jego przedramię – Wiem, że było ci ciężko z takim wyglądem, ale to nie znaczy, że jesteś gorszy tylko dlatego, bo inni chłopcy szczycili się siłą wyładowując ją na tobie.


- Może skończmy te tematy – wtrącił lekko zgaszony – Ta rozmowa zmierza w złą stronę. Mieliśmy cieszyć się ostatnimi wspólnymi chwilami, a dołujemy się tylko wspominając.


- Chyba masz rację – uśmiechnęła się pogodnie, po czym pokazując aparat spytała – To co? Zrobimy sobie małą sesję zdjęciową na zewnątrz?


- Myślę, że dobrze nam to zrobi – odwzajemnił uśmiech wstając z miejsca – Pójdę zapłacić, a ty się pozbieraj do kupy z bagażami.


- Mam nadzieję, że mi z tym pomożesz – naciskała na przyjaciela wskazując stojącą obok walizkę.


- A muszę? – Spytał udając zmęczenie, jednak po chwili uśmiechnął się rzucając przez ramię – Spoko.


* * * * *

            
Całą drogę powrotną na lotnisko pstrykali sobie różne zdjęcia. Skończyło się na tym, że pamięć aparatu się zapełniła i musieli go schować. Pogoda była piękna i nie chciało im się przez dłuższy czas wchodzić do budynku lotniska. Niestety zbliżała się godzina odlotu Jolki, co zmusiło ich do wejścia.

Zaprowadził dziewczynę do sali odpraw. Kiedy oddała swój bilet kobiecie stojącej u wejścia do rękawa, po małej dyskusji, na chwilę wróciła do Piotra.


- To moment naszego rozstania – oświadczyła powstrzymując się od płaczu – Będę pisać, więc ty też nie zapomnij tego robić.


- Dobrze – Piotrek też ledwo się trzymał usiłując zatrzymać cisnące się do oczu łzy – Nie lubię pożegnań.


- Ja też – zgodziła się już płacząc – Pamiętaj o mnie.


- Głupia. Jakbym mógł zapomnieć – przytulił ją ciepło – Odwiedzę cię. Zobaczysz.


- Będę czekać – powiedziała ocierając łzy, po czym odwróciła się i ruszyła w stronę wejścia do samolotu. Piotrek tylko patrzył, jak peleryna jej miedzianych włosów znika za drzwiami. Poszedł na taras widokowy, by zobaczyć odlot samolotu. Po dziesięciu minutach maszyna zaczęła kołować na pasie startowym. Kilka chwil później wzbiła się w powietrze i powoli zaczęła znikać za horyzontem. Z pełnym tęsknoty spojrzeniem patrzył w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą było widać samolot.


- Żegnaj światło – powiedział cicho patrząc niewidzącym wzrokiem w dal. Raptownie zgasło światło. Łzy niemiłosiernie płynęły po jego twarzy, ale i tak sam tkwił w ciemnym, oszklonym pomieszczeniu. Powoli odwrócił się i wycierając rękawem oczy ruszył w kierunku wyjścia. Wieczorek miał po niego przyjechać za godzinę. Usiadł na krawężniku i cierpliwie czekał.


Nie chciał mieszkać z Jackiem po tym co mu zrobił, ale obiecał to Jolce. Jak dotąd nie zrobił nic podejrzanego przez ten miesiąc, ale lepiej być ostrożnym. Tym bardziej, że nie ma przy sobie Jolki. Rozmyślanie o wspólnym mieszkaniu z Wieczorkiem tak bardzo go pochłonęło, że nie zauważył jak czas jego oczekiwania minął. Samochód Jacka zatrzymał się tuż przed nim. Piotrek spojrzał w górę, tym samym napotykając wzrok mężczyzny bacznie się mu przyglądającemu.


- Długo jeszcze? – Zapytał zamyślonego chłopaka. – Bo widzisz, nie mamy zbyt wiele czasu, a czeka nas długa droga powrotna.


- A tak. Sorry – powiedział podnosząc się z krawężnika. Bez słowa ruszył do tylnych drzwi.


- Usiądź z przodu, proszę – polecił wskazując na fotel przy nim.


- Ale wolałbym usiąść z tyłu – upierał się przy swoim chłopak, lecz kiedy chwycił za klamkę ta nie ustąpiła. – Co jest?!


- Spróbuj z przodu – uśmiechnął się zadziornie Jacek, tym samym wygrywając starcie z Piotrem, który posłusznie usiadł obok. – Nie martw się, nic ci teraz nie zrobię.


- Czyli masz taki zamiar później? – Wystraszył się chłopak.


- Może – zamyślił się chwilę mężczyzna.


- Może? – Powtórzył niepewnie Piotrek, głośno przełykając ślinę. – Może jednak wrócę pociągiem albo autobusem.


- Po co te nerwy? – Zaśmiał się zatrzaskując zamki drzwi Jacek. – Ciesz się wspólną podróżą i radzę ci zapiąć pasy.


- A, ta – powiedział wykonując to polecenie. Wcisnął się w siedzenie modląc w duch by do niczego nie doszło.


Na szczęście, droga powrotna minęła w spokoju, bez żadnych zagrywek Wieczorka. Kiedy zajechali pod blok, zmęczony wysiadł z pojazdu. Całą podróż pilnował się by nie zasnąć i nie robić rzeczy, którymi mógłby sprowokować kierowcę. Teraz opadał z sił. Ledwo powłócząc nogami wdrapał się na czwarte piętro.


- Może ci pomóc? – Spytał wchodzący za nim mężczyzna. – Wiesz, już nie raz cię tu wnosiłem.


- Nie dzięki, poradzę sobie sam, więc idź proszę przodem – nalegał prawie błagając chłopak. 

Wieczorek zmierzył go wzrokiem, po czym wzruszając ramionami ruszył do przodu. Piotrek powoli, niespiesznie wszedł do mieszkania. Rozejrzał się dokoła szukając obecności współlokatora, by wiedzieć gdzie nie iść. W kuchni paliło się światło.


- Więc kuchnia – westchnął ruszając na górę.


- Może chcesz coś do picia? – Usłyszał głos Jacka.


- Nie, wiesz nie bardzo! – Zawołał w odpowiedzi nadal wdrapując się po schodach. – Wezmę prysznic i pójdę od razu do łóżka, więc dobranoc.


- Dobranoc – odpowiedział z kuchni mężczyzna.


- Co to miało być? Miałeś go nie prowokować. Prysznic? Łóżko? I co jeszcze? – Karcił się w myślach. – Mam nadzieję, że nie odebrał tego w ten sposób. Weź się w garść. Zamknij pokój, a wszystko będzie dobrze. – Powtarzał w duchu idąc do swojego pokoju. Wziął szybki prysznic i sprawdzając jeszcze przed snem drzwi położył się spać.

5 komentarzy:

  1. No więc jednak Jolka wyjechała i dziwię się Piotrkowi, że zmusza się do mieszkania z Wieczorkiem ^.^.
    Czekam na wiadomo jakie akcje :D.
    Pozdrawiam i weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolka wyjechała, jednak nadal będą z nią wątki. Piotrek mieszka z Wieczorkiem, bo obiecał to właśnie Jolce :) Niedługo dojdę także do tak oczekiwanych przez Ciebie akcji :)

      Usuń
  2. Hej,
    Jolka już wyjechała, a Jacek jakie ma plany wobec Piotrka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    ciekawe jakie plany ma Jacek wobec Piotrka, uuuu Jolka już wyjechała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej,
    rozdział wspaniały, ciekawi mnie jakie plany ma Jacek wobec Piotrka, Jolka już wyjechała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń